Wiadomości

Chwile grozy w Biskupicach

Data publikacji 26.02.2009

Policjanci, strażacy, ratownicy medyczni, a także policyjny negocjator uczestniczyli w nocnej interwencji przy ulicy Głowackiego w Zabrzu. Kilkanaście minut po północy dyżurny zabrzańskiej Policji został zawiadomiony przez roztrzęsioną kobietę o tragedii, która ma miejsce w jednym z mieszkań. Nietrzeźwy mężczyzna po wszczęciu awantury z konkubiną wyrzucił ją z domu, a następnie zabarykadował się w mieszkaniu z 4-letnią córeczką, grożąc popełnieniem samobójstwa.

Policjanci, strażacy, ratownicy medyczni, a także policyjny negocjator uczestniczyli w nocnej interwencji przy ulicy Głowackiego w Zabrzu. Kilkanaście minut po północy dyżurny zabrzańskiej Policji został zawiadomiony przez roztrzęsioną kobietę o tragedii, która ma miejsce w jednym z mieszkań. Nietrzeźwy mężczyzna po wszczęciu awantury z konkubiną wyrzucił ją z domu, a następnie zabarykadował się w mieszkaniu z 4-letnią córeczką, grożąc popełnieniem samobójstwa. Do pełnej zwrotów akcji dyżurny policji skierował wszystkie mogące pomóc służby. Przez ponad dwie godziny toczone były rozmowy z mężczyzną, którego policjanci w oparciu o dokonane ustalenia podejrzewali o to, że dodatkowo może on znajdować się pod wpływem narkotyków. Lęk o życie dziecka spotęgował się w chwili, kiedy długi płacz 4-latki ustał. Pomyślne zakończenie akcji nastąpiło z chwilą dowiezienia na miejsce matki zabarykadowanego mężczyzny. Rozmowa z matką poskutkowała otwarciem drzwi. Zatrzymany 23-latek znajdował się pod wpływem alkoholu ( ponad 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu ). Potwierdziły się także przypuszczenia, że jest pod wpływem narkotyków. Dowiódł tego przeprowadzony test narkotykowy. Reszty dopełnił nos psa policyjnego, który w mieszkaniu ujawnił środki odurzające. Jak się później okazało pod wpływem narkotyków była także wyrzucona z domu matka dziecka. W tej chwili rodzice dziecka są przesłuchiwani przez policjantów Sekcji Kryminalnej KMP w Zabrzu. Dzieckiem natomiast zaopiekowała się bardzo pomocna w akcji babcia.

 

 

Powrót na górę strony