Wiadomości

Historia, której nie było

Data publikacji 09.04.2011

Prokuratura Rejonowa w Gliwicach zakończyła prowadzenie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Policji z Komisariatu III w Zabrzu. Finał sprawy, która swój początek miała jesienią ubiegłego roku, wśród zabrzańskich mundurowych została przyjęta z wielką ulgą, a jednocześnie nadzieją, że reporterzy jednej z lokalnych gazet pokuszą się o słowo przepraszam.

Prokuratura Rejonowa w Gliwicach zakończyła prowadzenie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Policji z Komisariatu III w Zabrzu. Finał sprawy, która swój początek miała jesienią ubiegłego roku, wśród zabrzańskich mundurowych została przyjęta z wielką ulgą, a jednocześnie nadzieją, że reporterzy jednej z lokalnych gazet pokuszą się o słowo przepraszam. Słowo należące się całemu środowisku zabrzańskich policjantów, których dobre imię zostało okryte niesławą na skutek nierzetelnego i nie popartego żadnymi dowodami artykułu prasowego. Kryjąca się pod imieniem Karina, 38-letnia mieszkanka ulicy Leszczynowej za pośrednictwem pióra reportera Głosu Zabrza i Rudy Śląskiej (rajo) zarzuciła zabrzańskiej policji, że dzielnicowy z Komisariatu III (rzekomy jej kochanek) dopuścił się jej pomówienia, zniesławienia oraz obrazy dobrego jej imienia. Wśród listy zarzutów było jeszcze jedno, jakże ważne, zaniechanie czynności służbowych. Gazeta w obszernym materiale zatytułowanym „Crime love story” , nadtytuł „Kto wciągnął zabrzańską policję w miłosno-obyczajową historię z podejrzeniem przestępstwa w tle?” całą stronę poświęciła pokazaniu dramatu zabrzanki ( wydanie Nr 36 z dnia 09.09.2010 ). Już we wstępie tekstu konkluzja rozmowy przeprowadzonej przez reportera gazety Przemysława Jarasza z Komendantem zabrzańskiej Policji mł.insp. Romanem Rabsztynem, który sugerował zachowanie dystansu do przedstawionych przez kobietę sensacji, znalazła swoją przeciwwagę w stwierdzeniu reportera, który napisał: „Tymczasem istnieją dowody, które częściowo zdają się potwierdzać wykorzystanie policyjnego sprzętu i procedur do „gnębienia” niepokornej kobiety”. Obszerny tekst zabrzańskiego tygodnika poruszył całe środowisko zabrzańskich policjantów. Przedstawił bowiem dzielnicowego z III Komisariatu jako niewiernego męża oraz łamiącego prawo policjanta. Mało tego cytując wypowiedzi bohaterki historii, Redakcja zarzuciła także innym policjantom łamanie prawa. Oberwało się również komendantowi jednostki, którego wyjaśnienia zostały podważone i nie miały szans z jakże barwnymi i rzeczowymi opowieściami 38-letniej kobiety i stwierdzeniami reportera niczym żądło wbijającymi się w mundur policyjny. Głos Zabrza i Rudy Śląskiej zdecydował się nawet na stwierdzenie, że nastąpił „Sąd nad ofiarą ...” informując, że policjanci z Komisariatu III skierowali do sądu akt oskarżenia przeciw pani Karinie za to, że bez powodu wszczęła alarm i wprowadziła w błąd stróżów prawa. Wątek sprawy, który został szeroko opisany znalazł podsumowanie w stwierdzeniu, że prokuratura gliwicka dokładnie analizuje tamto zdarzenie i rozważa ewentualną odpowiedzialność karną policjanta. I zgoda, wątek był, prokuratura rozważała. Tyle tylko, że zawsze przy badaniu sprawy rozważa się różne hipotezy droga Redakcjo. Pisanie o nich w taki ,a nie inny sposób, w takim ,a nie innym czasie, w takim, a nie innym tonie, zawsze ukierunkuje czytelnika i dobrze o tym wszyscy wiemy. We wrześniu ubiegłego roku podważona została reputacja zabrzańskiej policji. Prokuratura Rejonowa w Gliwicach wszczęła śledztwo, skargi 38-letniej kobiety były kierowane i rozpatrywane przez Komendanta Miejskiego i Wojewódzkiego Policji. Skarga na ludzi w niebieskich mundurach trafiła nawet do Komendy Głównej Policji. Na czas wyjaśnienia sprawy dzielnicowy został przeniesiony do innego Komisariatu. Postępowanie Prokuratury Rejonowej w Gliwicach w sprawie przekroczenia uprawnień funkcjonariuszy z Komisariatu III Policji w Zabrzu zostało w ubiegłym miesiącu umorzone. Zarzuty przedstawione przez 38-letnią kobietę nie znalazły potwierdzenia. Tylko co to da, skoro dziennikarz chcący wywołać kolejną sensację i zdobyć sobie splendor doprowadził do sytuacji, że obraz zabrzańskiej policji został tak dotkliwie skrzywiony. A może Redakcja Głosu Zabrza i Rudy Śląskiej konsekwentnie będzie podtrzymywała jedno ze swych założeń, że to właśnie zachowanie policjantów doprowadziło kobietę do jej zaszczucia i doprowadzenia do skrajnej kondycji psychicznej. Nie chcę być opiniotwórcą redakcyjnych newsów, lecz życząc wszystkiego dobrego Redakcji mam nadzieję, że kolejne teksty będą poparte dowodami, a nie tylko niepotwierdzonymi zarzutami. A swoją drogą zastanawiam się jak to możliwe, że Redakcja, która na każdym kroku deklaruje komentowanie dalszego rozwoju historii opisywanych na swoich łamach, tym razem milczy jak grób . Może warto choć trochę spokornieć. Z wielkim żalem stwierdzam, że nie mogę opinii publicznej przedstawić wielostronicowego uzasadnienia umorzenia postępowania prokuratorskiego, przedstawionej w niej opinii sądowo- psychologicznej bohaterki miłosno-obyczajowej historii.Z pewnością byłoby ono najlepszą odpowiedzą na zamieszczony jesienią ubiegłego roku artykuł prasowy.

Nie chcący prowadzić polemiki, nie chcący budować oskarżeń, lecz starający się bronić dobrego imienia swojej formacji i ludzi w niej służących – rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu asp.szt. Marek Wypych.

 

 

 

 

 


 

Powrót na górę strony