Jest bohaterką, choć się tak nie czuje
Dzięki osobie chcącej pozostać anonimową uratowano życie 60-letniej mieszkanki ulicy Sobieskiego. Kobieta zasłabła w swoim mieszkaniu i nie potrafiła wezwać pomocy. Ratunek przyszedł ze strony jej znajomej, która zareagowała na fakt iż jej sąsiadka nie otwiera drzwi oraz nie odbiera telefonu. Nasza bohaterka zdając sobie sprawę z faktu, że jej koleżanka może potrzebować pomocy powiadomiła o swoich niepokojach dyżurnego policji, który zorganizował akcję ratunkową.
Dzięki osobie chcącej pozostać anonimową uratowano życie 60-letniej mieszkanki ulicy Sobieskiego. Kobieta zasłabła w swoim mieszkaniu i nie potrafiła wezwać pomocy. Ratunek przyszedł ze strony jej znajomej, która zareagowała na fakt iż jej sąsiadka nie otwiera drzwi oraz nie odbiera telefonu. Nasza bohaterka zdając sobie sprawę z faktu, że jej koleżanka może potrzebować pomocy powiadomiła o swoich niepokojach dyżurnego policji, który zorganizował akcję ratunkową. Pomoc nadeszła w samą porę. 60-letnia kobieta została przewieziona do szpitala miejskiego w Zabrzu Biskupicach, gdzie przebywa pod opieką lekarzy. Zgłaszająca interwencję jej znajoma oświadczyła, że jej postępowanie było zwyczajnym odruchem. Jednak słuchając jej relacji łatwo o wniosek, że skromna kobieta jest bohaterką, która uratowała ludzkie życie. Z dokonanych przez policjantów ustaleń wynika, że wczoraj o godzinie 19.00 wyżej wymienione panie były umówione na wieczorną herbatę. Znająca punktualność koleżanki nasza bohaterka już kilka minut po godzinie 19 postanowiła zadzwonić do znajomej aby ustalić powód jej spóźnienia. Telefony komórkowy, a także stacjonarny milczały. Zaniepokojona tym faktem kobieta postanowiła pójść do mieszkania koleżanki. Drzwi nikt nie otwierał, jednak zza drzwi dobiegały dziwne odgłosy. Chcąca pozostać anonimową mieszkanka ulicy Sobieskiego o swoich niepokojach powiadomiła dyżurnego zabrzańskiej komendy. Ten na miejsce interwencji skierował wszystkie służby ratunkowe. Wezwani do pomocy strażacy wybijając szybę w oknie weszli do mieszkania znajdującego się na I piętrze. Jego właścicielka leżała na podłodze w pobliżu drzwi wejściowych. Wymieniona natychmiast została przewieziona do szpitala. Kobieta zgłaszająca interwencję nie czuje się bohaterką. Twierdzi, że był to zwykły ludzki odruch. Nie wiedząc co ma robić postanowiła zadzwonić pod numer alarmowy policji 997. Zwykły ludzki odruch, a jednak jak wiele znaczy !