Wiadomości

Kłamstwo nie popłaca

Data publikacji 02.09.2013

Już wkrótce do sądu rodzinnego trafi sprawa 14-letniego chłopca, który bojąc się konsekwencji swojego negatywnego postępowania, aby uniknąć kary ze strony rodziców, wymyślił historię z której wynikało, że został napadnięty przez kilku mężczyzn. Nieletni nawet w szpitalu wmówił lekarzom, że odczuwa boleści po ataku na niego.

Już wkrótce do sądu rodzinnego trafi sprawa 14-letniego chłopca, który bojąc się konsekwencji swojego negatywnego postępowania, aby uniknąć kary ze strony rodziców, wymyślił historię z której wynikało, że został napadnięty przez kilku mężczyzn. Nieletni nawet w szpitalu wmówił lekarzom, że odczuwa boleści po ataku na niego.


Dyżurny zabrzańskiej policji o rzekomym zdarzeniu z udziałem nieletniego został poinformowany przez lekarza dyżurującego w nocy z soboty na niedzielę. Z informacji tej wynikało, że do szpitala trafił 16-latek, który posiada stłuczenie w okolicach kręgosłupa oraz żeber, a także odczuwa bóle brzucha. Kiedy do szpitala przybyli policjanci z wydziału kryminalnego chłopiec miał wykonywane badania, w tym prześwietlenie USG co uniemożliwiło bezpośrednią z nim rozmowę. Z relacji służb medycznych wynikało, że chłopiec miał zostać napadnięty w okolicach placu Kroczka w Mikulczycach. Sprawcy mieli dokonać jego pobicia co miało skutkować chwilową utratą przytomności. W wyniku przestępstwa nieletni miał utracić telefon komórkowy oraz portfel z dokumentami. Kiedy lekarze zakończyli badania i umożliwili policjantom rozmowę z nieletnim okazało się, że żadnego napadu nie było, a wszystko zostało przez niego wymyślone. Mało tego okazało się, że młody zabrzanin w szpitalu posługiwał się kartą NFZ należącą do jego kolegi. W rzeczywistości chłopiec pochodzi z Mikulczyc, ma 14 lat, a historię o napadzie wymyślił, gdyż bał się konsekwencji ze strony rodziców po tym jak kończące się wakacje postanowił pożegnać pijąc alkohol. Teraz o postępowaniu nieletniego zostanie powiadomiony Sąd Rodzinny w Zabrzu, który podejmie dalsze decyzje w jego sprawie.

Powrót na górę strony